Żyjemy w czasach, kiedy każdy ma dostęp do Internetu, a co za tym idzie do portali społecznościowych, stron internetowych, blogów itp. Większość z nich ma opcje komentowania zawartości, co daje nam, użytkownikom, możliwość zostawienia po sobie śladu, wyrażenia opinii. No i właśnie tutaj zaczynają się "schody". Użytkownicy dzielą się na dwie podstawowe grupy- Ci wychowani i kulturalni oraz hejterzy (większość z Bożej łaski). Więc może zaczynając od podstaw, przybliżę Ci postać hejtera i "z czym to się je".
Hejter- osoba, która krytykuje coś lub kogoś w bezwględny
sposób najczęściej anonimowo lub pod pseudonimem
sposób najczęściej anonimowo lub pod pseudonimem
Hejterzy żyją wśród nas. Jest to prawda, nawet jeżeli sobie nie zdajesz z tego sprawy. Jaka jest ich rola? Krytykują Cię pod każdym możliwym kątem, ale by było zabawniej, robią to anonimowo. Żeby nie było tutaj żadnych nieporozumień. Nie chodzi mi o konstruktywną krytykę, która jest, w moim mniemaniu, potrzebna, aby samemu się doskonalić. Jest to krytyka, że tak powiem, "z dupy wyciągnięta" płynąca z czystej nienawiści, zazdrości do nas. UWAGA Jeśli chcesz być dobrym hejterem, musisz mieć sporo kompleksów, które będziesz rekompensować uwagami w stronę swojej ofiary.
Prowadząc drugiego bloga, całkiem różnego od tego, spotkałam się nie raz i nie dwa z obrażającymi mnie stwierdzeniami, czy innymi komentarzami "na poziomie". Kiedyś zastanawiałam się co kieruje ludźmi, którzy piszą takie szmiry. Część winy mogłabym zrzucić na typową polską mentalność polaczków cebulaczków. Nie oszukujmy się. Jesteśmy narodem zawistnym, wiecznie niezadowolonym, narzekającym na wszystko co jest tylko możliwe, nigdy nam nic nie pasuje. Dlatego nie widzę przeszkody, aby wypisywać głupstwa pod czyimś adresem próbując go "zniszczyć", upokorzyć, czy zniechęcić do działania.
Siedzę w blogosferze już jakiś czas i widzę jak zmieniają się zachowania i obyczaje internautów. Blogerzy, czy blogerki, które prowadzą własne strony nie wypisują hejtów pod adresem "ludzi po fachu". Hejty piszą osoby anonimowe, nie mające pojęcia o czym mówią. Łatwo zauważyć, że ich opinie kompletnie nie dotyczą danego tematu, są po prostu rozbieżne, napisane tylko po to, żeby "być". Strony zagraniczne różnią się niesamowicie od tych polskich. Tam nie przelewają się w co drugim komentarzu złośliwe uwagi. Ludzie są bardziej tolerancyjni i otwarci.
Więc skąd u nas tyle nienawiści?
Haters make me famous- czyli kto sprawia, że jesteśmy sławni?
"To czy jesteś popularny/a można sprawdzić po liczbie hejtów jakie dostajesz pod swoim adresem"- usłyszałam niedawno od znajomego. Czy to prawda? Zastanówmy się. Skoro mam już stronę internetową, robię coś dla siebie, nie daj Boże jeszcze mogę na tym zarobić, a z dnia na dzień przybywa osób, które kopią pode mną dołek, chcąc mnie "udupić" pisząc niezwykle "ciekawe" komentarze, to czy jestem sławna? Po części tak. Zresztą tak też się czuje. "Fejmu" przybywa, a mi automatycznie na głowie pojawia się korona.
Hejterzy nie atakują byle kogo. Czy taki Nowak napisze obraźliwy list do zwykłego, szarego, niczym niewyróżniającego się Kowalskiego? Najprawdopodobniej nie. Ofiary hejterów muszą być "apetyczne" i co najmniej trochę "popularne" chociażby lokalnie.
Nie wiem, czy takie osoby zdają sobie sprawę z tego, że "robią nam, autorom, dobrze".
Pierwszym aspektem jest wzrost popularności naszej strony. Rośnie nam liczba wyświetleń, komentarzy, wzrastają statystyki. Kiedy mamy już ten "prestiż" piszą do nas firmy z propozycjami współpracy. My mamy z tego same korzyści, a naszym hejterom rosną gule w gardle z zawiści.
No cóż moi drodzy, życie jest przewrotne, a co nas nie zabije, to nas wzmocni, prawda?
Resumując, nie taki hejter straszny, jak go malują, a i pasożyt czasem przyniesie coś dobrego.
PS Jeżeli chciałbyś shejtować coś u mnie, ale jeszcze nie jesteś prawdziwym hejterem z krwi i kości to polecam zapoznać się z krótkim poradnikiem "Jak być hejterem" - KLIKNIJ TUTAJ